Od dłuższego czasu próbuję nauczyć się toczenia na kole. Kiedyś nie lubiłam tej techniki. Jej efekty wydawały mi się zbyt symetryczne i nudne. Zaczęłam trochę toczyć, ot żeby poznać podstawy. Wsiąkłam chyba przez przekorę. Poza tym głupio jak ceramik nie wie nic o toczeniu. Nie ma wtedy co powiedzieć w takie sytuacji:

„O, garnki lepisz, jak fajnie. Czy tocznie nie kole jest naprawdę tak trudne?”

Tak, jest trudne, dla mnie trudne jak… nie wiem co. Tyle czasu a ja w zasadzie nie wyszłam poza miseczki. Niezbyt duże miseczki muszę się przyznać. Czasem puzderka i  wazoniki. Bardzo małe puzderka i małe wazoniki. Bo Tym kryterium w toczeniu na kole jest wielkość toczonego naczynia. Ale wszystko jeszcze przede mną.

Tylko z jednego jestem dumna –  opanowałam technikę obtaczania spodów. Dlatego moje miseczki, owoc mej krawicy i męki, pokazuję głównie od spodu. Stopki à la chińska dynastia  Song wychodzą mi już całkiem przyzwoicie 😉

ZOBACZ ZDJĘCIA:

miseczki ceramiczne - Justyna Karamuz