Od dłuższego czasu próbuję nauczyć się toczenia na kole. Kiedyś nie lubiłam tej techniki. Jej efekty wydawały mi się zbyt symetryczne i nudne. Zaczęłam trochę toczyć, ot żeby poznać podstawy. Wsiąkłam chyba przez przekorę. Poza tym głupio jak ceramik nie wie nic o toczeniu. Nie ma wtedy co powiedzieć w takie sytuacji:
„O, garnki lepisz, jak fajnie. Czy tocznie nie kole jest naprawdę tak trudne?”
Tak, jest trudne, dla mnie trudne jak… nie wiem co. Tyle czasu a ja w zasadzie nie wyszłam poza miseczki. Niezbyt duże miseczki muszę się przyznać. Czasem puzderka i wazoniki. Bardzo małe puzderka i małe wazoniki. Bo Tym kryterium w toczeniu na kole jest wielkość toczonego naczynia. Ale wszystko jeszcze przede mną.
Tylko z jednego jestem dumna – opanowałam technikę obtaczania spodów. Dlatego moje miseczki, owoc mej krawicy i męki, pokazuję głównie od spodu. Stopki à la chińska dynastia Song wychodzą mi już całkiem przyzwoicie 😉
Masz rację, ceramik powinien wszystkiego spróbować. Naprawdę ładnie wyglądają Twoje miseczki, jak moje ognisko plastyczne naprawi koło to i ja spróbuję coś wytoczyć. Może wkrótce zrobisz coś większego?
Witam Serdecznie. Miło patrzy się na czyjąś pasję, zwłaszcza taką której towarzyszy wyobraźnia i poczucie smaku.Sam pasjonuje się ceramiką i stawiam pierwsze kroki w tej dziedzinie więc z duzym zainteresowaniem śledzę losy ceramików i ich prac. Zyczę powodzenia i nowych pomysłow. Pozdrawiam z Kalisza
Witaj Dariuszu. Bardzo dziękuję za ciepłe słowa. Życzę powodzenia w ceramicznych próbach i satysfakcji z twórczości!
A zostało Ci może jeszcze coś z tych przepięknych czarnych czarek? 😉