Toczenie na kole wydaje się czynnością trochę magiczną. A przynajmniej sztuczką iluzjonisty, jeżeli operator koła zna się na rzeczy. Całkiem przyjemnie na te cuda popatrzeć, szczególnie w wykonaniu mistrzów ze wschodu:

Jak toczyć na kole i się nie ubrudzić?

Pan Japończyk ujął mnie sposobem w jaki wytoczył z jednej wielkiej bryły gliny komplet naczyń do herbaty. Oraz tym, że zasiadł do tej roboty w koszuli i spodniach w kancik…

[yframe url=’http://www.youtube.com/watch?v=PxyZ6qk0w34′]

Jak widać koszula i spodnie wyszły ze starcia bez szwanku. Nawet mankietom się nie dostało. Ja bym po tej operacji była umazana od stóp do głów gliną.

Korean onggi

A tu ciekawa technika. Toczenie na kole ale nie do końca. Na wolnych obrotach koła koreański garncarz tworzy naczynie nakładając i uklepując kolejne wałki gliny. Technika wymaga koła z regulowaną prędkością obrotów (ach…)  lub koła nożnego.

[yframe url=’http://www.youtube.com/watch?v=d-0aKXG6LAs’]

Jeśli się nie mylę, jest to podobny sposób tworzenia naczyń ceramicznych, do tego, który archeolodzy nazywają „techniką taśmowo- ślizgową”.