Porcelana – co to jest?
„Porcelana jest szlachetną plasteliną”, „delikatny materiał, który łatwo stłuc”, „kojarzy mi się z drogą zastawą stołową” – to niektóre z odpowiedzi na pytanie o to, czym jest porcelana. Większość z nas wie o porcelanie COŚ, ale jest sporo konfuzji, niepewności i rozpowszechnionych mitów. Nie ma się skąd dowiedzieć, bo brakuje łatwo dostępnych i przystępnie podanych źródeł. Postanowiłam to zmienić i podzielić się wiedzą o porcelanie i moją, związaną z nią, historią.
Jeśli chcesz wiedzieć więcej, rozumieć czym jest porcelana, jak się ma do szkła i ceramiki, jak można ją rozpoznać i skąd się wzięła, zapraszam do podróży przez nasz świat.
Porcelana, ceramika i glina
Jak myślisz, porcelanie bliżej jest do szkła, czy do ceramiki? Odpowiedź brzmi: do ceramiki. Porcelana nie tylko jest z ceramiką spokrewniona, ona jest rodzajem ceramiki. Robi się ją z masy, której jednym z głównym składników jest kaolin, potocznie zwany glinką porcelanową.
Czym w takim razie jest glina, a czym ceramika? Czy to jedno i to samo? Jak się ma do nich porcelana? Glina, choć wcale na to nie wygląda, jest rodzajem skały. W zależności od stopnia nasiąknięcia wodą glina może być płynna, plastyczna lub sucha. Ale każda, nawet wysuszona na wiór glina, po zetknięciu z wodą z powrotem stanie się błotnistą mazią.
Ceramikę wymyślili ludzie – w naturze nie istnieje, pomijając takie wyjątki, jak wypalone w naturalnym pożarze grudki gliny. Powstaje, gdy przedmiot zrobiony z gliny lub masy, w której glina jest jednym ze składników, umieścimy w temperaturze co najmniej 500°C. Zazwyczaj ta temperatura jest wyższa (700-1400°C – te widełki także są orientacyjne), ale już po przekroczeniu około pół tysiąca stopni Celsjusza zachodzi zmiana chemiczna, która jest nieodwracalna, przedmiot przestaje być gliniany, staje się ceramiczny. Nie zmieni się z powrotem w glinę, choćby leżał w wodzie długie lata.
Wiedząc czym jest ceramika i glina, możemy w końcu zrozumieć porcelanę. Porcelana jest rodzajem ceramiki, która powstaje z masy zawierającej kwarc, skaleń i kaolin, czyli glinkę porcelanową. Od proporcji tych składników zależy typ porcelany, jej kolor i trwałość oraz temperatura, jakiej potrzebujemy do jej wytworzenia (w większości wypadków jest to powyżej 1200°C, a czasem nawet więcej niż 1400°C).
Masa porcelanowa. Wygląda jak glina, zazwyczaj jest biała albo dość jasna.
Dyskretny urok przezroczystości
Mimo, że technologia produkcji porcelany jest zbliżona do sposobu wytwarzania innych rodzajów ceramiki i różna od technologii stosowanych w branży szklanej, to mam dla Ciebie niespodziankę. Porcelana i szkło mają coś wspólnego, kojarzenie ich nie jest nieuzasadnione! Specyficzny skład masy, z której robi się porcelanę, powoduje, że w wysokiej temperaturze porcelana ulega spieczeniu i staje się częściowo przeświecalna.
Przepuszczalność światła to cecha, która najbardziej odróżnia porcelanę od jej ceramicznego rodzeństwa. Kamionka, fajans, porcelit – przedmioty z nich zrobione nie przepuszczą ani jednego promyka. Porcelana i owszem. Ale to, ile światła przejdzie przez porcelanę, zależy od składu masy, temperatury wypału oraz od grubości ścianki. Chcesz sprawdzić, czy Twoja filiżanka albo ulubiony kubek są porcelanowe? Zgaś światło w pokoju i włóż do środka latarkę. Jeśli zobaczysz choć trochę światła, masz pewność, że przedmiot w Twoim posiadaniu to porcelana. Ale uwaga: naczynie o ściance grubszej niż ok. pół cm może nie przepuścić ani promyka, a mimo to być porcelanowe.
Czarka kamionkowa nie przepuszcza światła.
Taka sama czarka tylko porcelanowa (i malowana, ale to bez znaczenia) lekko prześwieca.
Biel bieli nierówna
Drugą cechą, która odróżnia porcelanę od jej braci i sióstr, jest jej biały kolor. Przed wynalezieniem porcelany, żeby uzyskać białe naczynie ceramiczne, trzeba było je pomalować czyli pokryć szkliwem, farbą lub angobą (rodzajem gliny z dodatkiem barwnika). Naturalny kolor samej masy był czerwony, brązowy lub kremowy – nigdy biały. Porcelana zaś jest równie biała w środku, co na zewnątrz. Z wierzchu zazwyczaj pokrywa ją przezroczyste szkliwo, które pozwala oglądać biel naczynia przed delikatną szybkę.
Tak było przez lata: jeśli przedmiot ceramiczny był naturalnie biały, nie dzięki pomalowaniu, to musiał być zrobiony z porcelany. Zmianę przyniosła epoka nowożytna i wynalezienie porcelitu. Ten młodszy brat porcelany jest do niej nieco podobny, choć ma mniej szlachetną naturę. I owszem kolor ścianek porcelitowego naczynia jest biały, ale jego biel zazwyczaj ma szary, brudnawy odcień. I nie przepuści ani odrobiny światła. Chcesz zobaczyć na własne oczy przedmiot zrobiony z porcelitu? Idź do łazienki. Większość wyposażenia to porcelit (nie mówię teraz o kafelkach). Również z porcelitu robione są najczęściej masowo produkowane kubki, takie białe z napisami, jakie wszyscy dobrze znamy.
Biel porcelitu jest szarawa. A jak to jest z porcelaną? Czy jest zawsze śnieżnobiała, czy zdarzają się inne kolory? Próbując rozpoznać porcelanę po kolorze można się łatwo nabrać. Bo przedmioty śnieżnobiałe zazwyczaj nie są porcelaną, tylko poszkliwioną na biało ceramiką innego rodzaju.
Jakiego koloru jest prawdziwa porcelana? Najczęściej spotykamy ją w takich odcieniach: 1) biel chłodna, lekko wpadająca w szarość (ale jaśniejsza i szlachetniejsza niż biel porcelitu), 2) ciepła biel, lekko złamana, ale jeszcze nie kremowa 3) kość słoniowa, czyli porcelana, która wcale nie jest biała, ale nadal prześwieca i nie może się wyprzeć swojej tożsamości.
Jeśli biel nie jest naszym upragnionym kolorem, porcelana może mieć też inną barwę. Można ją zmienić dodając do masy kolorowy barwnik, albo pokryć z wierzchu szkliwem.
Od lewej: czarka kamionkowa szkliwiona na biało, filiżanka porcelanowa o chłodym odcieniu bieli, czarka porcelanowa o ciepłym odcieniu bieli.
Woda i kryształ
Mimo podobieństwa wynikającego z przepuszczania światła, szkło i porcelana, to dwa różne światy. Ten pierwszy jest mi dość obcy, więc zasięgnęłam zatem języka u kogoś, kto zna temat od podszewki.
Konrad Kozłowski: „Podstawowa różnica między szkłem a ceramiką polega na tym, że szkło fizycznie jest cieczą przechłodzoną, a ceramika tworem częściowo krystalicznym. Szkło cały czas bardzo powoli płynie, ma postać amorficzną czyli chaotyczną. Można nawet powiedzieć, że przypomina wodę. Ceramika z kolei, poprzez swoją uporządkowaną strukturę, jest podobna do minerałów. Jej przeświecalność można porównać do kamieni półszlachetnych, na przykład agatów.”
Głównym składnikiem chemicznym szkła jest kwarc, a materiałem używanym do jego produkcji piasek kwarcowy. Można powiedzieć, że piasek do szkła ma się tak, jak glina do ceramiki. Rodzajów szkła jest równie dużo albo więcej, co rodzajów ceramiki, różnią się składem chemicznym, temperaturą w której powstają, wytrzymałością, wyglądem i zastosowaniem.
Różnica w procesie tworzenia szkła i ceramiki polega na tym, że ceramikę kształtuje się na zimno (czyli w temperaturze pokojowej), z płynnej lub plastycznej gliny, którą (po uprzednim wysuszeniu) utwardza się w wysokiej temperaturze. W przypadku szkła jest odwrotnie – żeby je ukształtować, trzeba je najpierw roztopić w wysokiej temperaturze. Kształt utrwala się po obniżeniu temperatury.
„Podczas wypalania ceramiki zachodzą procesy podobne, co w skorupie ziemskiej. Powstają nowe fazy krystaliczne, minerały rozpuszczają się jedne w drugich. To zagęszczenie kryształów połączonych fazą ciekłą jest odpowiedzialne za przeświecalność porcelany.”
Ceramika w trakcie wypału. Fot. Dominika Dzikowska.
Kapryśna księżniczka drogo się ceni
Porcelana, czyli coś drogiego, cennego, wyjątkowego. Dlaczego tak jest? Czy chodzi tylko o dobry PR i fakt, że wszyscy chcą ją mieć, więc może sobie pozwolić na zaporowe ceny?
PR ma znaczenie, ale nawet, gdy raz na jakiś czas, moda na porcelanę mija, jej ceny nie spadają tak bardzo. A w okresach największej popularności naczynia porcelanowe nie dominują na wszystkich stołach (i we wszystkich łazienkach). Otóż porcelana jest trudna w produkcji, kapryśna i pracochłonna. Wymaga wyższych temperatur (a co za tym idzie więcej energii), łatwo się kruszy przed włożeniem do pieca i krzywi w trakcie wypału. Sam materiał jest droższy niż glina używana do stworzenia np. kamionki. Jednym słowem: produkcja porcelany to po prostu droga inwestycja.
Oczywiście jest porcelana droższa i tańsza. Ceny zależą od jakości, ale też od skali produkcji oraz doświadczenia w obniżaniu kosztów produkcji. Ogromne fabryki porcelany w Chinach dosłownie zalały polski rynek w latach 90-tych tanim towarem i, razem z transformacją lat 90, przyczyniły się do upadku dużej części lokalnych ośrodków. W tej chwili niewiele polskich zakładów, manufaktur i pracowni podejmuje się tworzenia przedmiotów z porcelany. W innych brakuje wiedzy i doświadczenia, powszechna jest też obawa, że prace zrobione z porcelany trudniej będzie sprzedać z zyskiem, który pozwoli na przetrwanie firmy.
Ręcznie robione i ręcznie malowane czarki do kawy marki Karamuz. Made in Poland.
Podróż ze wschodu na zachód
Skoro już mowa o Chińczykach i ich doświadczeniu z porcelaną, to czy faktycznie mają większe niż reszta świata? W pewnym sensie tak, w końcu wynaleźli ją w VII w. n.e i aż do początku XVIII wieku mieli na nią monopol..
Stolica porcelany
Słowo, które trudno wymówić, ale, które warto zapamiętać: Jingdezhen (chiń. 景德镇; pinyin: Jǐngdézhèn). Miasto we wschodnich Chinach, którego okolice te obfitują w bogate złoża materiałów używanych do produkcji porcelany: kaolinu i skalenia. Szczególnie dużo jest ich w pobliżu wioski Gaoling – zbieżność nazw nieprzypadkowa.
Można się też zastanawiać, czy stwierdzenia, że porcelana została w Chinach wynaleziona, nie należałoby zastąpić sformułowaniem, że została tam odkryta. Anegdotyczna wersja tej historii brzmi tak: pewnego dnia mieszkaniec wioski Gaoling wyszedł za chałupę i nakopał białej masy. Potem ulepił z niej naczynia, które po wypaleniu okazały się zachwycająco piękne, białe i przeświecające. Ten opis nie jest precyzyjny, ale dobrze obrazuje prawdę o tym, jak naturalne są złoża w okolicach Jingdezhen i jak pomogły mieszkańcom Cesarstwa Chińskiego we wzniesieniu sztuki ceramicznej na jej wyżyny.
Jingdezhen jest ważne także dlatego, że to tam, w czasie panowania dynastii Yuan, narodził się ten rodzaj chińskiej ceramiki, który szczególnie oczarował Europejczyków i sprawił, że zapragnęliśmy ją najpierw posiadać, a potem poznać sekrety jej wytwarzania. Były to białe naczynia z niebieskimi malowidłami umieszczonymi pod warstwą szkliwa.
Zanim przeniosę Cię z Chin do Europy, muszę napisać, że zachodnia i wschodnia definicja porcelany nie do końca się pokrywają. Chińczycy gdzie indziej rysują granicę między typami ceramiki i dosłowne przetłumaczenie określenia „porcelana” na język chiński jest niemożliwe. Ośrodków produkcji szlachetnej, wypalanej w wysokich temperaturach ceramiki było w imperium chińskim wiele, a niektóre z ich dzieł były zupełnie niepodobne do biało-niebieskich naczyń, które kojarzymy jako „chińską porcelanę”.
Galeria zdjęć z Jingdezhen, Chiny, 2011.
Gorączka białego złota
Porcelana była Świętym Graalem Europy. Strzeżona przez Chińczyków receptura jej wytwarzania była równie upragniona, co metoda transmutacji rtęci w złoto. To nie jest przenośnia: Ehrenfried von Tschirnhaus i Johann Böttger, naukowiec i alchemik, pracowali razem szukając metod wytwarzania obu tych substancji. Na początku XVIII-go wieku, po latach eksperymentów osiągnęli sukces. Ceramiczny tygielek, który miał służyć do przetopienia metali w złoto, okazał się mieć właściwości, pozwalające na nazwanie go pierwszą europejską porcelaną. W pewnym sensie okazał się cenniejszy od złota.
Okrycie von Tschirnhausa i Böttgera zaowocowało powstaniem pierwszej europejskiej fabryki porcelany, czyli słynnej fabryki w Miśni. Gdy rozwiązanie tajemnicy dotarło już do Europy, dość szybko zaczęło się tu rozpowszechniać. Tajemnicę porcelany poznali Anglicy i Francuzi. W 1783 roku powstała pierwsza manufaktura porcelany na ziemiach Rzeczypospolitej w Korcu na Wołyniu. Tylko siedem lat później założona najstarszą z działających do dziś fabryk porcelany w Polsce czyli Zakłady w Ćmielowie.
Z motyką na 1300°C
Porcelanowe naczynia pamiętam z wczesnego dzieciństwa. Nie były to rodowe skarby, ale pojedyncze perełki, filiżanki z Miśni i Ćmielowa, kupione przez mojego tatę na pchlim targu. Mimo, że cenne i niezwykłe, nie kurzyły się w kredensie, tylko służyły do celebrowania tych rzadkich momentów, kiedy w spokoju mógł napić się ulubionych napojów: kawy i herbaty. Mimo, że byłam żywym dzieckiem, nie było zakazu „nie dotykaj”, więc czasem, z wielkim namaszczeniem oglądałam dokładnie te kilka naczyń i miałam swoje ulubione. Pamiętam, że z okazji Pierwszej Komunii dostałam aż dwa wymarzone prezenty: zegarek i własną filiżankę. Była to nowożytna chińska porcelana z „ziarenkami ryżu”, ale i tak byłam najszczęśliwszą ośmiolatką na świecie.
Porcelana z Jingdezhen
Mimo, że tkwiło we mnie zasiane w dzieciństwie ziarno fascynacji porcelaną, moja wiedza o niej była powierzchowna. Zaczęło się to zmieniać w 2004 r., kiedy trafiłam do Ośrodka Sztuki Dekoracyjnej i Użytkowej [link] i zaczęłam się uczyć od Stanisława Tworzydło. Pan Tworzydło to ceramik i artysta, postać pod wieloma względami wyjątkowa, między innymi, dlatego, że jako jeden z nielicznych Polaków ukończył uczelnię artystyczną w Chinach jeszcze przed Rewolucją Kulturalną.
Kilka lat ceramicznej praktyki i słuchania opowieści o studiach w Pekinie i Jingdezhen sprawiło, że postanowiłam na własne oczy zobaczyć Państwo Środka i w 2011 roku wybrałam się na wschód. Odwiedziłam Stolicę Porcelany, zobaczyłam na własne oczy stare, cesarskie piece, współczesne pracownie artystów tworzących porcelanowe dzieła sztuki oraz zakłady produkujące wszystko, od form na gumowe rękawice, po popiersia Mao.
Pojawiło się marzenie, żeby kiedyś własnymi rękoma stworzyć coś z białej, półprzezroczystej ceramiki. Ale to marzenie wydawało się niemożliwe do zrealizowania. Wracałam z Jingdezhen z ciężkim sercem i równie ciężkim plecakiem, pełnym porcelanowych naczyń i rzeźb. Oraz pękiem pędzli przeznaczonych tylko i wyłącznie do malarstwa na porcelanie.
Justyna Karamuz w Jingdezhen, 2011
Porcelana z Warszawy
Powody, dla których nie wierzyłam, że kiedyś mi się uda samej robić porcelanę, są z jednej strony przyziemne, z drugiej zbieżne z tym, co opisałam wyżej. Porcelana wymaga wysokich temperatur, a w pracowni mojego nauczyciela nie było pieca, który by na takie temperatury pozwalał. Kupienie masy porcelanowej nie było w tym czasie proste a oferty warsztatów z porcelany jeszcze w Polsce nie było.
Musiały minąć kolejne trzy lata, żebym w końcu spróbowała toczenia w masie porcelanowej. Było to w pracowni Keramos na warszawskim Żoliborzu, na zajęciach z toczenia na kole u Zofii Kosiorek, której do dziś jestem wdzięczna za tę możliwość. Pierwsze próby to głównie porażki, babole i popękane czarki. Jednak dla mnie ważna była świadomość, że porcelana nie jest mityczna, że masa porcelanowa istnieje, jest materiałem jak wszystkie inne. Można go dotknąć, spróbować ukształtować, poddać suszeniu i wysokiej temperaturze. I, z czasem, nauczyć się z nim obchodzić.
Kiedy pod koniec 2015-go roku otwierałam swoją wymarzoną pracownię ceramiczną, wiedziałam, jedno: muszę mieć w niej warunki, żeby robić rzeczy z porcelany. Za mało jeszcze umiałam, żeby był to mój główny materiał, ale uparłam się, że się nauczę. W końcu upór i konsekwencja zadziałały (zaryzykuję stwierdzenie, że zawsze działają). Udało mi się znaleźć odpowiednią masę porcelanową, dojść do poziomu, w którym wiedziałam, jak tworzyć na kole garncarskim piękne i proste białe kształty. Ale w tym samym czasie głównym moim projektem stał się kamionkowy zestaw do kawy Slowpresso. Mimo, że zrobiłam na kole garncarskim porcelanowy prototyp Slowpresso, to wiedziałam, że to jaskółka, która wiosny nie czyni. Nie był zły, ale wiedziałam, że jest dużo bardziej pracochłonny niż kamionkowy i muszę go na jakiś czas odłożyć do szuflady. Porcelana poszła w odstawkę.
Moja pierwsza miseczka porcelanowa: krzywa, o nierównej powierzchni.
Porcelana z Wałbrzycha
Slowpresso i inne przedmioty marki Karamuz powstają obecnie częściowo w Warszawie a częściowo w Wałbrzychu, w manufakturze Koplan. Pierwszym wspólnym projektem Karamuz & Koplan było Slowpresso kamionkowe. Zaczęliśmy od kamionki, bo projekt był skomplikowany i najeżony wieloma niewiadomymi. Ale marzyło mi się, że kiedyś będzie też biała porcelana.
O każdym nowym projekcie piszę publicznie od samego początku. Pokazuję szkice, pierwsze próby, sprzedaję krótkie serie prototypów. O porcelanowym Slowpresso milczałam aż do momentu, kiedy wstawiłam gotowy produkt do sklepu. Dlaczego złamałam swoją zasadę? Z tego samego powodu, z którego wszyscy trzymamy nasze projekty w szufladzie – ze strachu. Porcelana fascynuje, ale też onieśmiela. Wizja porcelanowego Slowpresso wydawała mi się zbyt piękna, żeby mogła się udać.
Udało się, istnieje porcelanowe Slowpresso. W ciepłym odcieniu bieli, lekko złamanym, ale jeszcze nie kremowym. Delikatne, ale wytrzymałe: ma grube ścianki, żeby dobrze trzymało ciepło. Eleganckie także dzięki właściwej oprawie – jest zapakowane w biały papier i białe pudełko ze srebrnym nadrukiem.
Bardzo jestem dumna z tego produktu, ale apetyt rośnie w miarę jedzenia. Porcelana kojarzy się z bielą, ale może być też kolorowa (więcej o tym w sekcji ‘Mity o porcelanie’). Jedno z połączeń, które od dawna mnie kusiło jest skrajnie odmienne od klasyki: czarna porcelana.
Kiedy w 2017 r. pierwszy raz zobaczyłam w Wałbrzychu czarne naczynia porcelanowe, wiedziałam, że tego chcę. Technologia produkcji wymagała dopracowania, ale nie miałam wątpliwości, że kiedyś powstanie czarne Slowpresso i będzie właśnie takie: barwione czarnym pigmentem, częściowo matowe, częściowo pokryte bezbarwnym szkliwem. Zależnie od oświetlenia czarne, grafitowe lub antracytowe. Poważne i eleganckie, a jednocześnie proste i bezpretensjonalne.
Czarna porcelana z Wałbrzycha, dzieło Konrada Kozłowskiego z manufaktury Koplan, nie jest czarna przez przypadek. Jest symboliczną pamiątką historii miasta. Wałbrzych przez lata opierał się na dwóch gałęziach przemysłu: produkcji porcelany i wydobyciu węgla. Tradycje związane z porcelaną sięgają XVIII-go wieku, do dziś przetrwała fabryka porcelany „Kristoff” (dawny „Krzysztof”) i kilka mniejszych zakładów. Górnictwo węgla kamiennego w okolicach Wałbrzycha uprawiano od XVI wieku do końca lat ‘90-tych XX-go wieku, kiedy zamknięto ostatnią kopalnię. Wałbrzych utracił swoje czarno-białe oblicze, została tylko biała część. Cóż, może jeszcze kiedyś miasto zasłynie czernią, tym razem czernią pięknych naczyń?
Slowpresso z czarnej porcelany. Projekt: Karamuz, produkcja: Koplan.
Porcelana marki Karamuz
Slowpresso to nie jedyny projekt, w którym planuję zastosować białą i czarną porcelanę. Korzystam z tego materiału w biurze projektowym, którym powoli staje się moja pracownia. Tworzę z niej prototypy i planuję kolejne projekty. Jednym z nich jest czarka na małą kawę, którą moi klienci poznali w wersji kamionkowej. Nie zdradziłam, że planuję ją także porcelanową. To oczywiste, że planuję!
Inny projekt, w którym porcelana grała kluczową rolę, to też czarka, tylko dla odmiany nie do picia. To mająca 250 ml pojemności miseczka używana w trakcie cuppingu czyli degustacji kawy. Zaprojektowałam ją we współpracy i na zamówienie firmy Coffee Plant. Porcelanowe prototypy powstały u mnie w pracowni, a produkcja z wałbrzyskiej porcelany właśnie rusza w Koplanie.
Przyszłość porcelany
Cieszę się, że dokładam swoją cegiełkę do renesansu polskiej porcelany. Cieszę się, że tradycja jest kontynuowana w nowej, ciekawej odsłonie.
Tylko pytanie – czy w dzisiejszych czasach ma to prawdziwą wartość?. Przedmioty porcelanowe to nadal tylko przedmioty. A przedmiotów mamy za dużo, sporo z nich jest nam niepotrzebna, zabierają przestrzeń i utrudniają życie zamiast je ułatwiać. Dlatego w końcu je wyrzucamy i powiększamy hałdę śmieci. Najwięcej wyrzucamy używanego plastiku, który rozkłada się kilkaset lat i jest szkodliwy dla środowiska.
Ceramika nie rozłoży się nigdy. Wiem o tym dobrze, bo z wykształcenia jestem archeologiem. Używane przed tysiącami lat naczynia są cennym źródłem wiedzy dla badaczy przeszłości, to jedna z ich zalet. Druga jest taka, że przez swoje podobieństwo do minerałów nie są szkodliwe dla środowiska. Ale najważniejszy jest chyba trzeci aspekt: ceramika, a w szczególności porcelana jest piękna i cenna. Skłania do tego, żeby używać jej przez wiele lat, a często nawet przez wiele pokoleń.
Może to jest jedno z rozwiązań problemu zanieczyszczenia planety: kupować tylko rzeczy piękne. Piękne w sposób uniwersalny i ponadczasowy, takie, na które będziemy codziennie patrzeć z radością. Mieć mniej kubków i talerzy, ale za to takich, że każdy z nich jest naszym przyjacielem i nigdy się go nie pozbędziemy.
O autorce – Justyna Karamuz
Projektantka i ceramiczka. Wiele lat pracowała w branży nowych technologii, zanim zdecydowała, że ceramika to jej sposób na życie i założyła markę KARAMUZ. Funkcja i użyteczność są dla niej równie ważne, co estetyka i jakość wykonania. Projektuje rzeczy, które ludzie lubią.
Justyna uwielbia dobrą kawę i herbatę, wiele inspiracji czerpie z tradycji dalekiego wschodu. Razem ze swoim tatą – fizykiem – stworzyła Slowpresso, ceramiczny zestaw do parzenia kawy.
Fakty i mity o porcelanie
✅ PRAWDA: Porcelana jest bardziej wytrzymała na uszkodzenia mechaniczne od większości typów ceramiki.
✅ PRAWDA: Każda ceramika, także porcelana, jest bardziej wytrzymała, gdy ma grubsze ścianki
✅ PRAWDA: Luksusowe naczynia porcelanowe często są cienkościenne, bo dzięki temu mocniej przeświecają, są lekkie i eleganckie.
✅ PRAWDA: Biel porcelany nie jest „idealnie” biała. Kolor porcelany jest minimalnie złamany, lekko ciepły lub chłodny.
✅ PRAWDA: Różne rodzaje ceramiki mogą być białe dzięki pokryciu ich ścianek szkliwem. Szkliwo pełni funkcję farby, która pokrywa powierzchnię naczynia niezależnie od koloru masy. Stąd taki paradoks, jak białe naczynia z czerwonej gliny.
❌ NIEPRAWDA: każda biała ceramika to porcelana
❌ NIEPRAWDA: porcelana ma zawsze odcień śnieżnej bieli
❌ NIEPRAWDA: Porcelana ma zawsze bardzo cienkie ścianki.