Nazywam się Justyna Karamuz, razem z moim tatą wymyśliliśmy Slowpresso, czyli ceramiczny zaparzacz do kawy, w którym bez pośpiechu i bez skomplikowanych procedur zrobisz smaczną i mocną kawę. Ten artykuł opowiada o naszych przygodach przy wprowadzaniu Slowpresso do produkcji. Dzielę się doświadczeniem, które może się Ci przydać, jeśli robisz jakieś projekty – nieważne w jakiej branży.

Termin realizacji pierwszej partii Slowpresso był opisany tak: będzie gotowe do końca I-go kwartału 2017 (tj.do końca marca), ale był też dopisek: „mam nadzieję, że wyślemy je już na początku lutego”. Termin lutowy wydawał się realny, ale nie udało się go dotrzymać. Nie udało się, bo zdecydowaliśmy, że przed uruchomieniem produkcji zrobimy jeszcze drobne poprawki. Ostatnim rzutem na taśmę zmienimy kilka drobiazgów, detali i szczegółów. Bo potem będzie za późno.

Kiedy na początku grudnia uruchomiliśmy przedsprzedaż, mieliśmy już próbne egzemplarze i wiedzieliśmy, że jest „prawie idealnie”. Lista drobnych zmian i poprawek była krótka.

u

Jak się robi naczynia z ceramiki

Większość ceramiki jest produkowana metodą odlewania z form gipsowych. Gips wyciąga z gliny wodę i powoduje, że z płynnej gliny powstaje powstaje ścianka naczynia.  Z form korzystają fabryki, manufaktury i cała masa małych pracowni. Uzyskujemy dzięki nim powtarzalność kształtów i  przyspieszamy proces powstawania przedmiotów. Są jednak koszty: do czasu wykonania należy dodać czas przygotowania form. Jeśli chcemy zrobić więcej niż kilka sztuk, musimy mieć kilkadziesiąt form (negatywów) oraz matryce (pozytywy) do przygotowywania kolejnych form, które dość szybko się zużywają. 

Co się wydarzyło w projekcie Slowpresso

Skoro już wiecie jak się robie rzeczy z ceramiki łatwiej mi będzie wytłumaczyć. Plan był taki, że po zrobieniu drobnych poprawek, na będziemy mogli zacząć pracować nad matrycami. Potem odleje się komplet form roboczych i szybko będzie można zacząć właściwą produkcję.

Co się naprawdę stało? Wprowadzanie drobnych poprawek i poprawianie rzeczy, które popsuliśmy przy poprawkach zajęło nam półtora miesiąca. Nie mam nic do zarzucenia naszemu producentowi. Teraz już wiem, że musiało tak być, drobne zmiany „na koniec” prawie zawsze zajmują mnóstwo czasu.

Obecnie jesteśmy już po poprawkach, mamy gotowe matryce i powstają właśnie formy robocze. Jak tylko wyschną (tak tak, takie aspekt też trzeba brać pod uwagę), będzie można zacząć odlewać pierwszą partię. Potem jeszcze suszenie, wypał, pokrywanie szkliwem i ponowny wypał. Przed nami około miesiąc prac, nadal może się coś wydarzyć, ale jest już o wiele mniej niewiadomych.

Drobne poprawki w Slowpresso

  • Dodanie ikonki Slowpresso (pierwsza litera) na pokrywce i z boku dzbanka,
  • poprawienie kształtu pokrywki (wyzwanie technologiczne: płaskie przedmioty ceramiczne mają tendencję do opadania),
  • powiększenie dziurek w sitku (kolejny raz),
  • drobne korekty grubości ścianek.

Dlaczego drobne poprawki zajmują dużo czasu?

Bo dotyczą czegoś, co jest już „prawie gotowe”. A na gotowym materiale pracuje się trudniej, niż jak się robi od zera. Bo na pewnym poziomie szczegółowości dużo łatwiej o błąd komunikacyjny – mówimy o detalach i ciężko dokładnie wytłumaczyć, co mamy na myśli. Bo poprawiając jedną rzecz, łatwo zepsuć coś innego, co już działa. To jest najbardziej groźny skutek drobnych poprawek i to się właśnie wydarzyło w przypadku Slowpresso.

Co można zrobić, żeby uniknąć „klątwy drobnych poprawek”?

Moja rada dla samej siebie po tej przygodzie jest taka: pewne rzeczy trzeba odpuszczać. CHYBA, ŻE. Chyba, że te detale są naprawdę ważne. A wiem, że potem ich nie dodam (bo koszty rosną, bo tymczasowe rozwiązania są najtrwalsze). Wtedy, mimo wszystko, warto wprowadzać zmiany na ostatniej prostej. Tylko trzeba się uzbroić w cierpliwość i nie obiecywać zbyt krótkich terminów klientom. Co jeszcze? Nie porzucać prowadzenia szczegółowej dokumentacji. Jest taka pokusa, bo przecież już wszystko jasne, a zmiany są drobne, prawda? Spieszymy się, więc kusi, żeby zamiast przygotować projekt, powiedzieć tylko: „przesuńcie to trochę w lewo”. Przypomina mi się żart moich kolegów z dawnych czasów w branży IT: ile to jest dwie trochy? Dopilnować, żeby ludzie, którzy realizują nasz projekt dużo o nim wiedzieli, rozumieli do czego służy i jak się z niego korzysta. Wtedy jest większa szansa, że przy robieniu drobnych poprawek nie zmienią czegoś kluczowego. Trzymać się sprawdzonych patentów. Jeśli przy początkowych pracach sprawdziło się jakieś podejście (rodzaj dokumentacji, sposób komunikacji), to nie zmieniać tego, tylko dlatego, że już jesteśmy na ostatniej prostej. Odpuszczać i jeszcze raz odpuszczać. „Zrobione jest lepsze od doskonałego” chyba zrobię sobie kubek z tym napisem.    
Cieszę się, że artykuł Ci się spodobał i doczytałeś aż do tego miejsca. Inne ciekawe treści na moim blogu: Jeśli interesuje Cię to co robię, możesz mnie śledzić na Facebooku i Instagramie albo zapisać się mój newsletter Lubisz kawę? Tutaj możesz się dowiedzieć więcej o Slowpresso.

Ceramiczny zestaw do parzenia mocnej kawy

Wymyślony przez ojca i córkę, produkowany w Polsce

Pomysł na unikatowy prezent dla siebie lub kogoś.