Toczone na kole naczynia ceramiczne potraktowałam jako prototypy Slowpresso. Opisuję jak gotowy produkt różni się od prototypów i z czego wynikają te różnice. Slowpresso to ceramiczny zaparzacz do kawy. Urządzenie wymyślone przez mojego tatę, zaprojektowane przeze mnie. Służy do przelewowego parzenia mocnej kawy o zbalansowanym smaku. Bez pośpiechu, bez dużej ilości technologii i skomplikowanych procedur.
Pierwsze ceramiczne sitka do parzenia mocnej kawy zrobiłam w 2010 roku. Były używane w domu, tata parzył w nich kawę dla rodziny i przyjaciół. Pomysł na nazwę Slowpresso i składający się z trzech części zestaw narodził się w pierwszej połowie 2015 roku. Od tamtej pory rozwijamy go i udoskonalamy.
Ten etap jest już prawie skończony, lada moment startuje produkcja Slowpresso w wałbrzyskiej firmie Koplan. Tutaj możesz zamówić zestaw a tu przeczytasz, czemu zdecydowałam się na współpracę z zewnętrznym producentem. Czytając dalej ten artykuł dowiesz się, jakie jest nowe Slowpresso i co się zmieniło od czasu pierwszych prototypów, a jakimi jego cechami postanowiłam się na razie nie zajmować i dlaczego.
Ręcznie robiona ceramika w roli prototypu
Od czerwca 2015 do maja 2016 zrobiłam ponad 250 egzemplarzy zestawu Slowpresso. Zdecydowana większość z nich powstała na kole garncarskim. Zestawy powstawały w seriach od 20 do 50 sztuk – łącznie 7 serii. Od trzeciej serii każde sitko miało unikalny numer odciśnięty na ściance.
Od samego początku zakładałam, że ręczne robienie jest etapem przejściowym. Jeśli pomysł na Slowpresso się nie sprawdzi, będę musiała go porzucić i zająć się czymś innym. A jeśli chwyci, to w którymś momencie rzemieślnicza produkcja przestanie wystarczać. Ale na tym etapie – sprawdzania pomysłu – ręczne robienie jest metodą idealną, a różnorodność wersji pomaga w dochodzeniu do kształtu idealnego.
Poprawianie czy psucie?
Okazało się, że większość osób, które kupiły ręcznie robione Slowpresso w okresie testowania prototypów, uważa, że ich egzemplarz jest NAJ. Najwygodniejszy, ładniejszy, przyjemniejszy niż inne. Miałam okazję obserwować, że zwracają uwagę na detale i doskonale wiedzą, czym ten ich różni się od innych. Często uważają, że ulepszenia są potrzebne, ale i tak podkreślają, że wolą swoje, unikalne Slowpresso, mimo, że nie jest doskonałe.
To była dla mnie bardzo ważna lekcja. Uświadomiła mi to, jak wielkie znaczenie ma przywiązanie i poczucie własności. Zrozumiałam, że jako projektant, muszę rozumieć emocje użytkowników, ale mogę z nimi empatyzować. Bo jeśli jedna osoba lubi swoje Slowpresso, bo jest szerokie i stabilne, a inna uwielbia swój egzemplarz, bo jest smukły i zgrabny, to jako projektant wiem, że uwzględnienie obu tych uwag jest bardzo trudne. Muszę nie tylko odbierać emocje, ale rozumieć ich przyczyny i podejmować mądre decyzje.
Żeby wiedzieć, co zrobić, w momencie gdy reakcje użytkowników są sprzeczne, jako projektant muszę mieć dobrze przemyślane założenia produktu. Wizja i misja, cel i strategia. Bez takich wstępnych założeń bardzo łatwo jest się pogubić i faktycznie ciągłym poprawianiem zepsuć projektowany przedmiot.
Gotowe Slowpresso
Po okresie sprzedawania prototypów i zbierania opinii zamknęłam na jakiś czas “okienko”. Wcześniej ręczne robienie zaparzaczy, wysyłka i obsługa zamówień zajmowała mi większość czasu. Przestałam więc przyjmować kolejne zamówienia i skupiłam się na dopracowaniu projektu docelowego Slowpresso. Wiedziałam, że ma być tworzone za pomocą form gipsowych – jak prawie wszystkie naczynia ceramiczne na świecie. W związku z tym trzeba ustalić jeden kształt i rozmiar, różne detale, które wcześniej były zmienne i różnorodne, teraz należy „zamrozić”.
Dokumentacja docelowego Slowpresso powstawała na papierze milimetrowym, w arkuszu kalkulacyjnym i w programach do projektowania trójwymiarowego. Pracowały nad nią łącznie trzy osoby. Bardzo pomocne okazały się techniki skanu i druku 3D – bez nich nie byłoby ani idealnego dziubka, ani pewności, że to co zaprojektowaliśmy na komputerze, jest faktycznie tym, co chcemy, żeby powstało.
Zrobione na podstawie tej dokumentacji zestawy zaczynają właśnie powstawać w Wałbrzychu – jednym z tradycyjnych polskich ośrodków ceramiki. W rodzinnej firmie, nie w wielkiej fabryce. Są robione z wysokiej jakości kamionki, z polskiej masy ceramicznej. Pięknie wykończone, o ślicznym, jasno kremowym kolorze,. Docelowo będą miały na sobie wypukły znaczek Slowpresso – pierwszą literę naszego logo.
Co się zmieniło
Sitko
Kształt sitka powoduje, że kawa ze Slowpresso ma unikalny smak i gęstość. W trakcie prac zmieniliśmy jego wymiary i proporcje. Głębokość, szerokość, kąt nachylenia ścianek, wielkość dziurek. Od tego wszystkiego zależy czas i wygoda parzenia, ilość i smak kawy. Godziny prób, mierzenia, ważenia, szkicowania, liczenia objętości. Inspiracją były nasze własne wnioski oraz feedback osób używających prototypów.
Do niektórych tematów wracaliśmy, mimo, że wcześniej zapadła decyzja, że już jest dobrze. Było warto. Kawa parzy się szybciej niż w pierwszych prototypach i ma lepszy smak.
Pokrywka
Pokrywka pełni podwójną funkcję – po zaparzeniu kawy odstawiamy na nią sitko. Uchwyt jest więc jednocześnie dnem podstawki. Pierwsze uchwyty były szerokie i niskie, podstawka była stabilna, ale podnoszenie pokrywki dość niewygodne. Głosy na ten temat pojawiły się w ankietach. Zwiększyliśmy wysokość uchwytu prawie trzy razy, dodaliśmy też podcięcie – ścianka uchwytu jest ukośna. Teraz pokrywka jest o wiele wygodniejsza. Na razie nic ma żadnych sygnałów mówiących, że podstawka jest niestabilna, prawdopodobnie był to wymyślony problem.
Dzbanek
W dzbanku poprawiliśmy dolną część, tak by był stabilny zachowując smukłość i ładny wygląd. Dodaliśmy też kołnierz czy rozszerzającą się górną część, która ułatwia chwytanie i sprawia, że sitko stabilniej wchodzi do środka. Pierwotna koncepcja zakładała obecność ucha, ale zrezygnowaliśmy z niej. Górna część dzbanka nie rozgrzewa się, bo nigdy nie ma tam gorącego płynu. Nie ma potrzeby dodawania ucha, jest prościej i ładniej, a nadal wygodnie.
Najtrudniejszą częścią dzbanka był dziubek. Widzieliśmy, że w prototypach kawa ścieka po ściance dzbanka w trakcie nalewania. Dostawaliśmy też uwagi od klientów na ten temat. Zaczęłam oglądać i wypróbowywać dziubki – w sklepach, restauracjach, u znajomych. Wśród masy źle zaprojektowanych, wypatrywałam tych, które działają lepiej. W końcu udało mi się zrozumieć ich działanie i wyłapać cechy, które powodują, że ten detal spełnia swoją rolę. Wystający dziubek pomaga w nalewaniu. Nie musi być szeroki, ale bardzo ważne jest jego wyprofilowanie i zakończenie.
Wielkość
Założyliśmy, że poręczność jest ważna. Mało miejsca, łatwe przewożenie, urok. Od pierwszych użytkowników słyszeliśmy, że chcą zestaw dla jednej osoby. Dlatego pierwsze prototypy były dość małe. Okazało się, że po dłuższym używaniu Slowpresso prawie każdy chce mieć więcej kawy. Dla siebie, dla innych.
Gotowe Slowpresso jest sporo większe niż prototypy, zmieści 8 łyżeczek sypkiej kawy, wychodzi z niego do 80 ml gęstego ekstraktu. Można w nim zrobić kawę dla jednej lub dwóch osób.
Instrukcja obsługi
Już pierwsi testerzy dostawali od nas kartkę A4 z instrukcją obsługi. Z tekstem i ręcznie robionymi rysunkami. Mówi się, że nikt nie czyta instrukcji, ale nabywcy Slowpresso chętnie do niej zaglądali. Na początku nie wszystko było zrozumiałe, dostawaliśmy uwagi dotyczące treści i formy (ach te przecinki!). Zaczęliśmy poprawiać tekst, za każdym razem pokazując nowym osobom kolejną wersję i pytając, czy wszystko jasne. Zrobiliśmy też instrukcję w wersji wideo – filmik pokazujący metodę parzenia oraz stronę FAQ, gdzie piszemy bardziej szczegółowo o tym jak w Slowpresso zrobić najlepszą kawę.
Czym się nie zajmowaliśmy?
Slowpresso ma niemal zawsze ten sam kolor: naturalny, jasny, kremowy kolor kamionki pokrytej bezbarwnym szkliwem. Na zdjęciu powyżej jest jeden z bardzo nielicznych wyjątków. Odcień jest minimalnie inny w prototypach, niż w zestawach z Wałbrzycha, ale w obu przypadkach jest to tylko naturalna jasna glina i bezbarwne szkliwo, zero barwników. Możliwe, że w przyszłości zrobimy wersje kolorowe, są pomysły na limitowane serie kolorowe i ręcznie malowane. Ale na start mamy dla was wersję podstawową, w jasnym odcieniu, który podkreśla kolor kawy.
Różne rozmiary Slowpresso to jeden z tematów, który obcięliśmy w trakcie trwania projektu. W pierwszych seriach prototypów były trzy rozmiary, teraz jest jeden. Okazuje się, że wybór wielkości jest trudny, gdy kupujesz takie urządzenie po raz pierwszy. Nie wiadomo ile kawy będziesz parzyć i jaka ona wyjdzie. Dlatego staraliśmy się dobrać rozmiar uniwersalny, w którym zaparzy się dobrą kawę dla 1 – 2 osób.
Nie zliczę pomysłów na to, żeby Slowpresso było jeszcze fajniejsze. Moich własnych i podrzucanych mi co przez znajomych, klientów i przypadkowych nieznajomych. Decyzje, żeby nie robić wszystkiego od razu zawsze były trudne. Ale wiem, że konsekwencja w realizowaniu najpierw rzeczy ważnych i podstawowych jest jednym z powodów, dla których projekt Slowpresso posuwa się do przodu.
Po co te wszystkie zmiany i co z nich wynika?
Czy mogłam zacząć produkcję Slowpresso bez tej całej zabawy w prototypowanie, zbieranie opinii klientów i szczegółowego projektowanie? NO PEWNIE, ŻE MOGŁAM. Mogłam wysłać do producenta pierwszy prototyp. Albo nawet ręczny szkic. Coś by powstało. Pewnie nawet jakąś kawę dałoby się w tym zrobić. Zaoszczędziłabym naprawdę dużo czasu. A czas, to wiadomo, pieniądz. Dlaczego takie nie zrobiłam? Są dwa powody.
Po pierwsze, to, co zaoszczędziłam teraz, i tak bym musiała „wydać” w momencie, gdy gotowy produkt trafiłby na rynek i okazałoby się, że jest z nim jakiś kłopot i trzeba coś zmienić, choć funkcjonuje już linia produkcyjna.
Drugi powód jest ważniejszy: takie podejście do robienia projektów to moje DNA. Wierzę, że to się sprawdza, że w ten sposób można stworzyć coś, co będzie miało konkretną i szczególną wartość. Uwielbiam pracować w ten sposób, jestem w stanie wtedy włożyć w projekt całe serce i nie odpuszczać nawet w trudniejszych momentach.
Uważam, że zmiany się opłaciły. Słucham Waszych opinii, sama patrzę na gotowe Slowpresso z Wałbrzycha i wiem, że w porównaniu do prototypów jest ono:
- większe: więcej kawy dla ciebie i osób, które chcesz poczęstować (24 gramy sypkiej kawy, do 80 ml bardzo gęstej esencji kawowej),
- wygodniejsze: dziubek, z którego nie kapie kawa, wygodny uchwyt pokrywki, szerokie sitko, do którego łatwo trafić z czajnika,
- szybsze: nowe proporcje sitka i większe dziurki sprawiają, że kawa jest nadal gęsta, ale robi się nieco szybciej,
- ładniejsze: uroda to kwestia względna, ale proporcjonalny kształt, ciepły kolor i staranne wykończenie sprawiają, że zestaw nie wygląda już jak “nieoszlifowany diament”.
Pisałam ten artykuł z myślą o osobach, które pracują lub planują własny projekt. Uważam, że takie podjeście, jakie stosowałam przy Slowpresso, może się też sprawdzić w innych dziedzinach. Daj mi znać, jeśli moja historia cię zainspirowała – bardzo się ucieszę z każdego komentarza i maila. Możesz też przeczytać mój zeszłoroczny wpis o tym jak to się stało, że zaczęłam robić właśnie Slowpresso.
Lubisz kawę? Tutaj możesz się dowiedzieć więcej o Slowpresso. Obejrzyj instrukcję wideo, przeczytaj odpowiedzi na często zadawane pytania lub od razu zamawiaj!
Śledź mnie na Facebooku i Instagramie albo zapisz się na newsletter
Świetny tekst i super wskazówki, nie tylko dla projektantów ceramiki. Najbardziej mi dał do myślenia ten fragment o uczuciach klientów, o tym, że ich potrzeby (albo zachciewajki) są często sprzeczne i że w takim momencie trzeba mieć jasność, do czego dążymy. Jeszcze się taki nie narodził… wiadomo, ale jest jednak taka pokusa, żeby wszystkim wszystko się podobało.
Poza tym zachciało mi się nowego Slowpresso, mimo że mam ręcznie robiony prototyp!
Melduje się 48/4 😉
Ale jakie śliczne jest to pękate na drugim zdjęciu!
Ha, „zachciewajki” – @Mukuk wypluj to słowo 🙂 Klient ma potrzeby! Nie wolno mi ich oceniać, choćby nie wiem jak dalekie były od moich. Jak się wejdzie na tę drogę, to kaplica, bardzo to źle działa na biznes.
Z drugiej strony – założenie, że mój biznes musi zrealizować wszystkie zauważone potrzeby też jest zabójcze. Stąd podejście: zbierać informacje o potrzebach, analizować bez oceniania i patrzeć, które z nich mogę, w zgodzie ze swoimi celami, zrealizować.
@siwa czyli jesteś #teampękate, hihi
One były strasznie słodkie, też je lubiłam. Ale na tej wąskiej stopce były za mało stabilne. A pękate o szerokiej podstawie – no to nie wyglądało dobrze…